VII Kongres OPZZ
W dniach 28 – 30 maja br. w Warszawie odbył się VII Kongres OPZZ.
Kongres podsumował minione cztery lata działalności, udzielił absolutorium ustępującym władzom oraz przyjął program na najbliższą kadencję.
Przewodniczącym OPZZ został ponownie wybrany Kol. Jan Guz.
Przewodniczenie Komisji Rewizyjnej Kongres powierzył Kol. Jarosławowi Czarnockiemu reprezentującemu Związek Nauczycielstwa Polskiego.
Rada OPZZ na swoim pierwszym posiedzeniu w dniu 29 maja zdecydowała, że w kadencji 2010 – 2014 Przewodniczącemu pomagać będzie trzech wiceprzewodniczących z tym, że wybrała dwóch. Wybór trzeciego wiceprzewodniczącego przesunięto na następną Radę.
Wiceprzewodniczącymi zostali:
Kol. Wiesława Taranowska
Kol. Andrzej Radzikowski
Federację Związków zawodowych Metalowcy na Kongresie reprezentowali:
1. Romuald Wojtkowiak – przewodniczący Federacji
2. Bogdan Kaczmarek – wiceprzewodniczący Federacji
3. Stanisław Młynarczyk – wiceprzewodniczący Federacji
4. Borys Jan WSK PZL ŚWIDNIK w Świdniku
5. Jakubowski Marek FIAT AUTO POLAND – Zakład Karoserii w Tychach
6. Kozik Lucjan – Fabryka Łożysk Tocznych KRAŚNIK w Kraśniku
7. Małkowski Marek – ELGO LIGHTING INDUSTRIES Gostyninie
8. Paciorkowski Jan – ROBERT BOSCH w Mirkowie
9. Stróżyk Zdzisław – H.CEGIELSKI w Poznaniu
10. Węgliński Roman – PHILIPS LIFTING POLAND w Pabianicach
Poniżej tekst wystąpienia, które w imieniu branży Metalowcy przedstawił Kongresowi Przewodniczący Federacji Romuald Wojtkowiak
Więcej szczegółów na temat Kongresu, wystąpienia branżowe oraz gości zagranicznych można znaleźć na stronie OPZZ i w Kronikach kongresowych.
Koleżanki i Koledzy
Czasu na wystąpienie w imieniu branży mam niewiele, więc nie będę mówił o szczegółach, lecz tylko nakreślę kilka najbardziej istotnych problemów. Problemów z którymi zdaniem branży Metalowcy powinniśmy się bezwzględnie zmierzyć.
Zacznę od sprawy najistotniejszej, bo jej uświadomienie sobie ma niebagatelne znaczenie dla funkcjonowania całego naszego ruchu zarówno teraz jak i w przyszłości.
Od wielu lat, praktycznie od końcowego okresu lat 90- tych ubiegłego stulecia i przez wszystkie lata XXI wieku praktycznie cały czas się cofamy. W tych minionych latach kolejne rządy, nieistotne, kto je sprawował. Nowelizowały Kodeks Pracy, a właściwie całe prawo pracy.
I co znajdowaliśmy w tych nowelizacjach?
Każdorazowo było to umniejszanie praw pracowniczych. Nieważne, czy chodziło o płacenie za chorobowe, zmniejszenie dodatku za godziny nadliczbowe, definicję czasu pracy, emerytury pomostowe czy inne. Propozycji zawsze było, co najmniej kilka.
Straciliśmy także szereg dotychczasowych praw związkowych, czy to dotyczących ochrony działaczy, nieodpłatnego korzystania z pomieszczeń i sprzętu itd. itp. Nie będę mnożył przykładów. bo wszyscy je znamy.
I każdorazowo przystępując do dyskusji staraliśmy się bronić dotychczasowych przywilejów lub zapisów.
Jaki osiągaliśmy efekt?
Zawsze przegrywaliśmy.
Rządzący pozornie ustępowali rezygnując z części wysuwanych propozycji, ale część zazwyczaj dla pracodawców najważniejszą wprowadzali w życie. W rezultacie straciliśmy wiele praw nie uzyskując praktycznie nic w zamian.
To prawda, że część zmian była konieczna dla unormowania sytuacji gospodarczej, ale tylko część i to niewielka.
W takiej sytuacji trudno się dziwić, że nasi członkowie w zakładach pracy tracą zaufanie do związków, rezygnują z
przynależności do organizacji, nie chcą aktywnie włączać się w działalność związkową. Przecież nawet najlepiej działająca organizacja zakładowa nie przeskoczy prawa. Czas zdać sobie z tego sprawę i czas powiedzieć dość.
Nie możemy ciągle się cofać i pozorne ustępstwa rządu traktować jako nasz sukces. Do tego potrzebna jest jednak
pełna mobilizacja wszystkich, nie tylko działaczy zarządów organizacji zakładowych czy ponadzakładowych. ale
wszystkich szeregowych członków związku. Nie może być tak, że prowadząc batalię o pracę w warunkach
szkodliwych, szczególnych i niebezpiecznych, czy walcząc o emerytury pomostowe zastanawiamy się jaką formę protestu przyjąć przede wszystkim z obawy. że nasi członkowie się w tę akcję nie zaangażują. Zresztą praktyka potwierdziła te obawy. Organizowane pikiety protestacyjne gromadziły coraz mniej członków a rząd w rezultacie przeforsował swoje propozycje. Wykorzystał do tego brak związkowej solidarności, ustępując niektórym
grupom zawodowym kosztem innych i twierdząc, że zrealizował związkowe postulaty.
Jaka była nasza reakcja?
Żadna. Ustawy weszły w życie i niewielkie mamy szanse by coś w tej materii zmienić. Nie inaczej było z ustawami antykryzysowymi. Nasze propozycje zostały tak zmodyfikowane, że praktycznie nic korzystnego dla pracowników z nich nie zostało, bo trudno uznać za sukces zniesienie opodatkowania bonów towarowych, które i tak niewiele organizacji przekazuje swoim członkom w ramach upominków świątecznych.
Jak mało skutecznie zadziałał rząd w czasie kryzysu widać po ilości złożonych zgodnie z prawem wniosków pomocowych.
I znowu nie było wyraźnej reakcji z naszej strony. Wymiana pism i stawianie kolejnych wniosków na forum Komisji
Trójstronnej to za mało.
Czy można takiej sytuacji zaradzić?
Na pewno tak. Pozostaje zastanowić się, w jaki sposób. Bez wątpienia naszą pięta achillesową jest przepływ informacji. Niby korzystamy z internetu, mamy stronę OPZZ i strony poszczególnych Federacji, mamy dwutygodnik „Związkowiec” i Kronikę Związkową. Jednak cały czas nie potrafimy z rzetelną i udokumentowaną informacją trafić do szerokich grup pracowniczych. Może trzeba się zastanowić jak zdobyć środki i uzyskać dostęp do najbardziej ważnego medium, jakim jest telewizja. Potrzeba nam cyklicznej audycji uświadamiającej odbiorców i promującej nasze działania. Nieważne, czy będzie to telewizja publiczna czy komercyjna. W naszej ocenie tylko tak możemy wyrwać się z przeklętego kręgu niemożności.
Kolejny problem, z jakim się borykamy to kwestia priorytetów. Jako ogólnopolska centrala związkowa zajmujemy się co jest zresztą zrozumiałe całokształtem zagadnień z zakresu prawa pracy i polityki społecznej. Brakuje nam jednak decyzji, które elementy są dla nas najważniejsze. Na
które sprawy powinniśmy kłaść szczególny nacisk i drążyć je aż do uzyskania konkretnych efektów. Powinniśmy wybrać zagadnienia najbardziej istotne dla naszych członków i wszystkich pracowników. Posłużę się tutaj przykładami, jakie przytaczali nasi członkowie w trakcie spotkań w zakładach pracy przemysłu metalowego.
Po pierwsze chodzi o elastyczność i bezpieczeństwo zatrudnienia.
Głośne i modne w Unii Europejskiej flexicurity.
Co faktycznie z tego mamy jako pracownicy? Tylko elastyczność. O bezpieczeństwie zatrudnienia jak na razie możemy zapomnieć. I nawet jeżeli przyjąć, że elastyczność zatrudnienia może dobrze służyć zarówno przedsiębiorstwom, jak i zatrudnionym to nie możemy dopuszczać i godzić się na patologię. Jesteśmy krajem, gdzie alternatywne formy zatrudnienia osiągają najwyższe pułapy w Europie. Nie tak dawno brylowała w tych kwestiach Hiszpania. Wydaje się, że już jesteśmy na tym samym jak nie wyższym poziomie. Ale okazuje się, że to nie wszystko. Mamy sygnały i zgłoszenia, że pracodawcy w zakładach szczególnie prywatnych w pierwszych miesiącach zatrudnienia nie stosują już nawet umów na czas określony czy próbny. Podpisują umowy o dzieło lub zlecenie, tylko, dlatego, że tego typu urnowy stwarzają mniej problemów administracyjnych.
Drugim elementem powodującym poważne zagrożenie dla pracowników i ich rodzin jest wciąż spotykane nieregularne i spóźnione wypłacanie wynagrodzeń. To niedopuszczalne. Mało, że pracownik nie otrzymuje wynagrodzenia to ponadto wpada w pułapkę zadłużeniową. Nie spłaca kredytu, nie płaci czynszu i nie reguluje innych zobowiązań. Spóźnione wynagrodzenie to nie tylko stres dla pracownika i jego rodziny to także poważnie zwiększone koszty utrzymania. Nikt ich nie rekompensuje. Tymczasem kara dla pracodawcy za tego typu wykroczenia, jeżeli w ogóle występuje to jest zaledwie symboliczna, a powinna być dotkliwa. Stwierdzenie tego typu praktyk winno być ścigane z urzędu tak jak inne przestępstwa. Bo opóźnienie wypłaty wynagrodzenia trudno nazwać wykroczeniem, jeżeli powoduje ono poważne negatywne konsekwencje dla pracownika. To dwa przykłady spraw, które powinny być dla nas priorytetem. Kto może nas wspomóc w ich realizacji?
Oczywiści Państwowa Inspekcja Pracy. Inspekcja, którą od lat chwalimy za podejmowana działalność i z którą zawsze współpracujemy. Jednak PIP działa w określonych ramach prawnych. Jakże często zdarza się, że porozumienia podpisywane w zakładach pracy między związkami a pracodawcą są kwestionowane przez inspekcję, ponieważ wykraczają poza przyjęte normy prawne. Jesteśmy w okresie przed nowelizacja ustawy o PIP. Zdaniem naszej branży warto i trzeba wpisać się w dyskusję o tej nowelizacji, chociażby po to by wypracować rozwiązania
prawne. które umożliwią akceptację porozumień zakładowych zawartych w ramach dialogu wewnątrzzakładowego.
nawet, jeżeli, nie są one w pełni zgodne z w ogólnie przyjętymi rozwiązaniami, ale odpowiadają na aktualne
potrzeby zakładu i nie naruszają dóbr pracowniczych,. Temat ten jest bez wątpienia trudny, ale warto się nad nim
pochylić.
Kolejny problem, to element dotyczący rozwiązań w zakresie służby zdrowia. Przykład, którym się posłużę wystąpił z całą jaskrawością w jednym z naszych zakładów, ale myślę, że dotyczy znacznie szerszej grupy. Pracownik po sześciomiesięcznym okresie chorobowym i następnych trzech miesiącach rehabilitacji otrzymuje dwa rozbieżne orzeczenia. Lekarz orzecznik ZUS stwierdza zdolność do pracy, a lekarz medycyny pracy nie dopuszcza pracownika do podjęcia zatrudnienia. Co ma zrobić pracownik?
Pracy. której mógłby się podjąć w zakładzie nie ma.
Orzecznik na rentę go nie wyśle. Zakład go zwolni.
Co po okresie bezrobocia, gdy w regionie brakuje pracy?
Absurdem jest to, że pracownik, który przecież nie wymyślił sobie choroby wskutek rozbieżnych orzeczeń zostaje
bez środków do życia. Na takie praktyki nie możemy się godzić. Konieczne jest zajęcie się tym problemem nawet,
jeżeli dotyczy to stosunkowo niewielkiej grupy zatrudnionych.
Sprawy, które dotychczas poruszyłem nie są jedynymi, ale w ocenie naszej branży należą do najistotniejszych i powinny znaleźć się na liście priorytetów Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.
Jeszcze tylko minutę na inny temat.
Jest rzeczą oczywistą, że OPZZ nie ucieknie od szeroko rozumianej polityki. Nie będę mówił o szczegółach. Chcę
tylko stwierdzić, że w całej Europie związki zawodowe szukają i najczęściej mają sojusznika w partii politycznej.
Sojusznika, który w swoim programie wyraźnie wpisuje współpracę ze związkami a przejmując władze realizuje
związkowe postulaty. Taki sojusznik jest nam bez wątpienia potrzebny. Nie od święta, nie od kampanii wyborczej do kampanii. ale. na co dzień. Bez politycznego wsparcia nie zrealizujemy swojego programu społecznego. Zaś partia polityczna chcąc zyskać wsparcie związkowców musi mieć wyrazisty propracowniczy program i wdrażać go w życie.
Koleżanki i Koledzy
już naprawdę na koniec.
Obradujemy w czasie, kiedy nasz kraj dotknęła poważna katastrofa, a tak naprawdę klęska żywiołowa, bo jak inaczej nazwać powódź, która zrujnowała życie tysiącom rodzin. Myślę, że warto by OPZZ włączyło się w akcję pomocy powodzianom. Mamy struktury wojewódzkie, które mogłyby koordynować taką akcją. Nie mówię o formie. Tę powinno określić Prezydium i Rada. Pomoc powodzianom będzie potrzebna przez wiele miesięcy. Możemy i powinniśmy się w nią włączyć.
W imieniu branży Metalowcy pozdrawiam wszystkich delegatów i gości Kongresu.